niedziela, 8 lipca 2012

One day

Jakże słownym człowiekiem jestem! Nosz nie wierzę samej sobie! Znowu piszę! Tosz to zakrawa o jakiś zacny wpis w kanwach historii... Jednak aby nie zanudzać nikogo odkryciem moich nowych pokładów do-słowności przejdę do rzeczy.
Po wczorajszym nieszczęśliwym wypadku kiedy to hym, coby nie użyć słowa "omdlałam" rzeknę "osunęłam się na padół ziemski in slow motion" stwierdziłam, że jedyne czego mi trzeba to chwilę odpoczynku, dzień na chill oucie nie spędzony w pracy/na zumbie/gdzieś w mieście. Pauli, do której miałam się udać szczęśliwie postanowiła sama przyczłapać w moje włości (przez co zamarynowanie dzień wcześniej kuraka wydało się doskonałym posunięciem, tak samo jak upieczenie rano czekoladowych muffinek <3). Pauli podbija Allegro (już wróżę jej zajebistą karierę - ale jeśli akurat to by się nie przyjęło to w sensie wolnorynkowym Pauli jest do wzięcia i jeśli chcecie ją zatrudnić to ja ją wam z czystym sumieniem polecam!). Dlatego też napstrykałyśmy masę fotek. Oprócz ramek do zdjęć Pauli znalazła dwa ciuszki w tym nową sukienkę, którą w swojej nie-skromnej osobie właśnie wam prezentuje... Ponoć dobry ze mnie manekin :P


Udało mi się namówić tą jakże wszechstronnie wykwalifikowaną osóbkę do zajęcia się moimi pazurkami (tak, tak ta Pani wie jak się posługiwać cążkami!) przez co przez cały mecz US-PL mogłam z dumą spoglądać na moje dłonie (albowiem żal mi już czasami było patrzeć na pogrom, jaki nasi zgotowali Jankesom.... uuuuu so sad!). Poza oczywistą radością jaką mam w swoim polskim serduszku z powodu wygranej Możdżonka i spółki, to musiałam dzisiejszego dnia znaleźć w nim więcej miejsca na euforię jaką sprawił mi Roger swoją piękną grą na Wimbledonie... Jak tu go nie kochać? <3

W ramach chill outu nie tylko obejrzałam dwa mecze i spędziłam nice time z panią Pauliną eS. ale również nadrobiłam filmowe zaległości. I o ile The Vow wydał mi się z początku zacnym daniem tak już po chwili skończył jedynie jako appetizer. Nawet znienawidzony Pattison (którego osobiście polubiłam zanim przepoczwarzył się w krwiopijcę z Zmierzchu - w roli Cedrika w potterowskiej sadze był przecie zacny!) w Remember me wypadł jakoś lepiej niż ten - jakoś całkowicie dla mnie nie ujmujący w tym filmie - Channing Tatum. Jeśli już mówimy o filmie z panem Pattisonem to należy zwrócić uwagę, że Remember me nie jest kolejnym uroczym romansidłem (pod które zakwalifikowałabym prędzej wspomniane wcześniej The Vow). Pattison idealnie wpasował się w palącego niepokornego, który opowiada nam kawał dobrej historii z naprawdę nieoczekiwanym endingiem. Dla fanów Bonda znajdzie się smaczek w znaczącej - aczkolwiek nie wyczerpanej do końca - kreacji pana Brosnana, który gra tutaj ojca głównego bohatera. To jest jedna z tych pozycji must-watch i z czystym sumieniem odfajkowuję ją w moim notesiku.
W tym zestawieniu z Remember me przegrywa również słynny Tourist, który - jeśli wierzyć plotkom - miał przyczynić się do rozpadu Brangeliny i stworzenia nowej plotkarskiej choroby: Jolie-Depp mutation.... dzięki ci Panie, że to się nie stało. Ale chyba ze stratą dla filmu, bowiem ten aktorski mix jakoś mnie nie porwał. Byli tacy... jacyś. Tosz to nawet w słowach ciężko jest ująć! Aczkolwiek końcówka - podobnie jak w przypadku Remmeber me - jest miłym zaskoczeniem. Jedynie w ten sposób chyba ratuje się przed całkowitą porażką. Z ciężkim sercem mówię tak o filmie gdzie występuje szlachetna piracka twarz, ale nie ma co się oszukiwać - it's only the truth!
Tymczasem wszystkim gorliwym antyfanom Pattisona, którzy nie przełknęliby go w Remember me polecam zagłębienie się w historię One day. Urocze arcydziełko z cudowną Anne Hathawey oraz Jimem Sturgessem (tak, tak tym jakże czarującym kolesiu z Across the Universe!). Warto prześledzić historię 15 lipca, która zaczęła się gdzieś w latach 80....
Tymczasem ja chyba kończę z dzisiejszym maratonem. Lecę korzystać z cudownego chłodku... Czy wy też patrząc na błyskające się niebo dostajecie takich dreszczy?

Całuję i do usłyszenia!

2 komentarze:

  1. jak patrzę na błyskawice to nachodzą mnie różne myślixp

    OdpowiedzUsuń
  2. One Day oglądałam, cudowny film! :D oj szkoda że wynajęłaś już ale gdybyś np wiedziała, że ktoś ma jedynkę w Krk do wynajęcia to pisz bo serio szukam :D
    R.

    OdpowiedzUsuń