niedziela, 30 stycznia 2011

Czupakabra pije

 Oj pije, za błędy te na dole i te na górze. I za sesje, która chyli się ku końcowi w momencie, w którym się rozpoczęła.
Urok zerówek…  mniam!
Tymczasem na wielkim kacu spowodowanym ciągiem przyczynowo-skutkowym zarejestrowanym w godzinach wieczornych w piątek a kończącym swój bieg dopiero w niedziele nad ranem jestem w stanie powiedzieć tylko tyle: life is good. Nic to że w kuchni stoją puste butelki po wódce, podłoga lepi się od spaghetti a ja błogosławię tylko rozwiązanie technologiczne budynku z 1936 roku,  który wyposażył nasze mieszkanie w dwa kibelki.
Tymczasem na podsumowanie warto zapodać przepis doskonały. Czyli naleśniki. W tym tygodniu na śniadanie lądowały średnio co drugi dzień a jeżeli tylko jakiś samotnik się ostawał to nie na długo.
Moje naleśniki wyglądają tak:

Szczerzą mordę i są smaczne.
Ich skład to na 1 śniadaniową porcję ala Czupa:
- 4 czubate łyżki mąki pełnoziarnistej
- trochę wody gazowanej, trochę mleka – konsystencja czupowego ciasta nie jest bardzo gęsta
- 1 jajo duże tak zwane, najlepiej wiejskie. Czupa zarywa do pana na targowisku i ma najlepsze jajka w tej części Krakowa. O, tak, nie ma to jak się w życiu ustawić…
- cynamon, cukier waniliowy
Najpierw miętolimy to co mokre, później dodajemy mąkę i inne bajery. Potem zalewamy (ale nie się, jak to Czupa wczoraj zrobiła) patelnie i voila! Do tego idzie pan Banan + pan Bieluch + pani konfitura Brzoskwiniowa Łowicz.
No i jest pięknie.
Dziś jednak Czupa nie może patrzeć już na słodkie. Wczorajszy desert made by Czupa centralnie zasłodził. Na-kacowo Czupa zaleca zawsze białko – nic tak nie stawia z rana jak gryz twarogu i kwaśne leczo.
Trzymajcie się ciepło robaczki. I nie rozrabiajcie jak ja!

Ps. Czupa nadal obrażona na wagę. Waga jest zua. Czupa protestuje i rozpoczyna akcje: Tuczymy wysysaczy kóz!

9 komentarzy:

  1. Ty mnie odchudź (bo ja chce Twoje nogi!!!!) a ja Cie utucze? :D Piszesz się na to? :D Naleśniki tez mi chodza po głowie, ale bedą także po imprezie posesyjnej :D Naleweczka tesciowej czeka :D:D Poki co króluje maxi szybka pomidorowa na bazie pomidorów z puszki z chilli i kaszą jaglaną a na kolacje pasta z makreli :P Jak na studenta to całkiem przyzowicie :P A, powiem ci ze ja na kacu własnie mam zawsze ochote na słodkie. Tak to moge miesiacami nie jesc czekoladek ciasteczek itp itd. Przychodzi dzien "po" , bach! Jam chcem coś słodkiego!

    OdpowiedzUsuń
  2. oj to niedobrze, jak jest kacyk ;) impreza na pewno udana ;) a naleśniki pierwsza klasa ;)

    Dotka1991 ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. no, no... poszalałaś Czupa!!
    ale to dobrze... czasem trzeba się zrelaksować... a naleśnik bomba!!!
    Dużo woooody i kefirku życzę!!!
    Yahriel

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam jeszcze ten plus że jestem zapaloną tenisistką jeżeli o granie chodzi, póki co na odwyku (matura) ale niebawem wracam do moich regularnych treningów ; - )

    Cute ten naaleśnik, trochę groźnie wygląda, czy mi się tylko wydaje? Ja tera ciągle na kolacje jem kilka takich, tylko z różnymi nadzieniami (zawsze są trzy i każdy z innym <3) Jednak twarożek na słodko w środku to jest klasyka .

    Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. oo, ale się do mnie uśmiecha :) na takie czupowe naleśniki to i ja mogę sobie na diecie pozwolić :) może nawet jutro.. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety kac morderca jest bez serca:) Ale przynajmniej można dłużej imprezę wspominać:) narnia84

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah, uwielbiam Twój styl pisania :)

    Jeśli chcesz, możesz mi oddać swój metabolizm :)
    Bo wiesz, jem teraz 1400 kcal dziennie jak radziłaś i w tydzień schudłam marne 400 gram, choć liczyłam na zdrowy kilogram. To się nazywa mieć pecha. ;)

    Więc nie bądź zła na wagę...

    Naleśniki wyglądają smacznie, a ja gratuluję Ci ukończenia wszystkich sesji i sesyjek ;):)

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    Justa060895

    OdpowiedzUsuń
  8. po kacu pewnie zostaly juz tylko wspomnienia... Sesja minela, zyc nie umierac az do polowy maja! Pozdrawiam,arch.

    OdpowiedzUsuń
  9. Stara! Ja chce takie cos, jak przyjedziesz. Banan w Brnie to podstawa!

    OdpowiedzUsuń